Płytki trans uniemożliwia efekty lub zmniejsza je.
- Wchodząc głęboko teoretycznie KAŻDEMU powinno udać się wykonać na mnie większość rzeczy- a tylko nieliczni mają dość umiejętności ku temu. Do tego jeszcze większość z nich wprowadza mnie płytko w trans i wtedy ma efekty.
- Wchodząc w płytki trans NIE uzyskiwałbym efektów praktycznie nigdy. Statystycznie rzecz biorąc uzyskuję je prawie zawsze. Tutaj może wkroczyć do akcji jakiś "cwaniaczek", który chce jedynie na ładne słowa skusić nieświadome osoby i powie: "mi udaje się uzyskiwać zawsze efekty". Takie stwierdzenia świadczą tylko o tym, że ta osoba jest hipokrytą/kłamcą/ma prawie zerowe doświadczenie, liczone w pojedynczych osobach, albo tkwi w jednym z dalszych mitów, które opiszę w tym tekście
Jest to doskonała wymówka dla tych, których umiejętności sprowadzają się tylko do paru wyuczonych technik. Wyobraź sobie: przychodzisz do hipnotyzera, wszystko zapowiada się świetnie, obiecuje Ci nie wiadomo co, ale podkreśla, że wszystko zależy od tego, jak "głęboko" wejdziesz w trans. Tutaj zaczyna się problem, gdyż większość osób osiąga swój "najgłębszy poziom" po 5-10 minutach w danym dniu. Głębokość transu zależna jest od kilku czynników, których i ja nie jestem do końca świadomy (często jest to między innymi stres u danej osoby, ale nie zawsze). Gdybym uzależniał swoje efekty od tego, jak głęboko ja kogoś wprowadziłem w trans, jak głęboko inni mnie wprowadzają, to wynikałyby z tego same paradoksy: Mit, który został przytoczony jest dowodem na to, jak wielu hipnotyzerów nie potrafi brać odpowiedzialności za efekty, jakie uzyskuje. Zdecydowanie większość hipnotyzerów, którzy potrafią myśleć, oraz tych, którzy nie zwalają winy za swoje niepowodzenia na klientów jest w stanie podnieść podatność osoby hipnotyzowanej w ciągu 1-2 godziny. Można to zrobić do tego stopnia, że z osoby, która nie reaguje na żadne lub prawie żadne zjawisko hipnotyczne uzyskujemy medium, reagujące na prawie wszystko w pełnym stopniu. Jeśli usłyszysz kiedykolwiek stwierdzenie powyższe to wiesz już, z jakim "profesjonalistą" masz do czynienia. Najlepiej trzymać się od takich z daleka, bo zapłacisz niemałe pieniądze, a efektów nie będzie widać...
-
Wystąpienie głębokiego transu gwarantuje efekt i oznacza zawsze wysoką podatność
Krótko i na temat: patrz punkt poprzedni i wszystko jasne. Dodam jedynie, jak większość hipnotyzerów postrzega "głębokość transu" i w jakich kategoriach w związku z tym rozpatrujemy ten mit. Sądzę, że zdecydowanie większość osób zgodzi się, że dla przeciętnego hipnotyzera głęboki transu=przede wszystkim objawy fizyczne typu maksymalne rozluźnienie, odpływanie świadomości, wzrost temperatury ciała (np. pot na czule pojawiający się) i pojawiająca się lekka "bezwładność jego" w postaci np. kiwającej się głowy na boki (lub wykonującej okrężne ruchy), czy opadającej ręki (gdy siedzimy na krześle i trzymamy ją na kolanach) itd. itp. Te rzeczy to tylko przejaw podatności na rozluźnianie się. W praktyce: nie ma czegoś takiego jak głęboki trans, gdyż definicje przypisywane mu nie pasują w żaden sposób do praktyki hipnotyzerskiej. Stąd wszelkiego rodzaju skale podatności są nic nie warte.
-
Gdy hipnotyzerowi nie wyjdzie to nie jest to jego wina, a niepodatności drugiej osoby.
Patrz: także wyżej. Podatność nie jest cechą stałą- wprawny hipnotyzer potrafi z osoby "niepodatnej" lub prawie niepodatnej zrobić medium hipnotyczne. Jest to najgorsza wymówka, jaką można dla siebie znaleźć. Jeśli hipnotyzerowi nie wyjdzie, to powinien mieć przynajmniej na tyle w sobie uczciwości, by przyznać się do tego, że to on nawalił. Ten mit niestety hamuje jakikolwiek postęp w rozwoju hipnotyzerów (zwłaszcza początkujących lub słabych), którzy nie dopuszczają do siebie tego, że to oni popełnili gdzieś błąd.
-
Wiara w hipnozę (jej skuteczność) jest podstawą jej skuteczności
Mit, gdyż:- nikt nie byłby w stanie jakkolwiek uzyskać na mnie efektów
- ja sam nie byłbym w stanie na większości osób uzyskać efektów, gdyż ponad połowa osób, które miałem okazję hipnotyzować zaczynała od samodzielnych zabaw z hipnozą.
To jedna z największych bzdur, jaka do tej pory została utrwalona w społeczeństwie. Gdyby tak było: Wielu było również wcześniej u "profesjonalnych" hipnotyzerów, nie uzyskując żadnych efektów. Pytanie z oczywistą odpowiedzią: czy taka osoba może wierzyć, że hipnoza na nią zadziała, mając już utrwalone przekonania, wynikające z bezpośrednich doświadczeń z nią związanych. Odpowiedź jest prosta: NIE! Gdy jakakolwiek osoba mnie hipnotyzuje to sam jestem mocno sceptycznie do tego nastawiony zwłaszcza, gdy widzę, że "robi to zupełnie inaczej, niż w mojej ocenie powinien, by było możliwie dobrze". Coś jednak sprawia, że mimo tego część osób z tych wszystkich, co do których zachowałem sceptycyzm ma efekty, a część nie (niezależnie od stopnia "posiadanej wiedzy książkowej" i ilości zrobionych kursów!). Najgorzej jest wtedy, gdy taki pseudoprofesjonalista zarzuca Tobie, że to "Twoja wina, bo nie wierzyłeś, że mi się uda".
-
Wiara w hipnozę w ogóle jest potrzebna do czegokolwiek
Jest to tylko "półprawda". Potrzebna jest tylko do jednego: by klient zechciał spróbować w ogóle, czy to na niego działa. Tutaj należy się z tego powodu dodatkowe wyjaśnienie: w zasadzie NIE JEST Z REGUŁY MOŻLIWE, by klient chociaż w 1% nie wierzył w hipnozę, jeśli sam do Ciebie przyszedł albo zgodził się na nią, gdy dostał taką propozycję. Stąd też poprzedni punkt można sprowadzić również do stwierdzenia, że każda osoba, która zgodziła się na to, by poddać się hipnozie, czy jest tego świadoma, czy nie: w pewnym, choćby minimalnym stopniu, wierzy w jej istnienie lub jej skuteczność względem siebie (albo jedno i drugie). Tym bardziej więc wymówka hipnotyzera co do winy "niewiary" w jego skuteczności wydaje się absurdalna.
-
Niewiara w hipnozę gwarantuje porażkę
W żadnym wypadku poza wyjątkami, gdy ktoś nie zechce poddać się hipnozie z powodu tego przekonania. Patrz: poprzednie punkty.
-
Osoba nie traci nigdy świadomości w transie
Niestety, ale czasem traci. Bywa, że ktoś zwyczajnie "zasypia" w trakcie transu. Jest to efekt nieporządany niemniej i osobiście nigdy nie zmierzam do niego. "Dowodem" prawdziwości tego stwierdzenia może być chociażby prosty przykład tego, gdy jesteśmy ztransowani w trakcie wykładu lub nudnej lekcji. Jest to podobna, chociaż w mojej ocenie i tak nieco płytsza, utrata świadomości, jak ta w hipnozie. Różnica bywa (też nie zawsze) natomiast tego rodzaju, że w trakcie hipnozy nie pamiętamy nawet swoich własnych myśli (tylko czasem, jeśli nie jest to intencją hipnotyzera uzasadnioną!), a utrata świadomości na nudnym wykładzie jest częściej efektem skierowania uwagi gdzie indziej- pamiętamy niemniej wtedy, o czym "myśleliśmy będąc myślami gdzie indziej".
-
Utrata świadomości w transie jest efektem pożądanym i korzystnym.
Mit, ponieważ przeszkadza nam wtedy:- Brak informacji zwrotnych od klienta
- Często: brak informacji zwrotnych od samej podświadomości np. w przypadku próby wywołania zjawiska mowy automatycznej. Podświadomość też "zatraca się" w stanie nieświadomości i nie reagowania na to, co mówimy.
Nie lub bardzo bardzo rzadko. Z utraty świadomości w transie wynikają chociażby następujące niedogodności: W związku z powyższym: tracenie świadomości jest bezcelowe z reguły, do tego nie wnosi większej podatności na sugestie u osoby hipnotyzowanej.
-
Podświadomość nie rozumie słowa NIE i nie interpretuje go właściwie.
Mit, wynikający z:- skierowania uwagi na rzeczy, na których mielibyśmy się nie skupiać- w tym wypadku błędna interpretacja słowa "nie" jest funkcją świadomej niedoskonałości, a nie podświadomej!
- BARDZO sztucznego podkreślania tego słowa, by słuchacz "załapał, gdzie jest haczyk" i sam sobie wmówił, że zadziałało... Przykłady typu "nie myśl o różowym słoniu, wcale o nim nie myśl, nie wyobrażaj sobie różowego słonia" są tylko sztuczną grą słów. Użycie słowa nie w sposób typowy, bez przesadnych emocji jak w NORMALNEJ rozmowie kończy się tym, że "nie" działa tak, jak myśl ludzka chciała, by działało i jest interpretowane.
Mit: gdyby tak nie było, to jakim sposobem podczas np. snów formułowałaby zdania, w których "nie" nie powinno zaistnieć ze względu na jej przekaz. Z drugiej strony: jeśli miałby to być jej "celowy zabieg oszukania nas" w związku z jej "nierozumieniem słowa nie", to wpadamy w paradoks: bo oznaczałoby to, że ona jest świadoma nierozumienia słowa nie, a więc rozumie te słowo(!) i jego działanie. Wszystkie dotychczasowe "dowody" nie działania słowa "nie" opierały się głównie na: Gdyby podświadomość nie rozumiała słowa "nie", to teoretycznie: w transie tym bardziej by tak było. Jest na odwrót często natomiast. Kilka lat temu, gdy uczyłem jedną osobę, jak ma hipnotyzować to w sposób celowy nie "uświadomiłem jej", jak powinno "nie działać słowo nie". Efekt? Osoba nie miała oporów przed stosowaniem tego w swoich indukcjach i uzyskiwała przy tym pełne efekty. Indukcja brzmiała w formie "Nie będziesz czuć żadnego bólu, nie będziesz zwracać uwagi na żaden ból[...]" itp. itd. Przykładów jest dużo więcej.
-
Hipnozy nie można nauczyć się samodzielnie i potrzebne są do tego specjalistyczne kursy.
Można: tylko trzeba włożyć w to odpowiedni wysiłek i przede wszystkim...hipnotyzować, a nie liczyć, że bez nabywania własnych doświadczeń nauczysz się wszystkiego na kursie. Strona, którą tutaj widzisz powstała w 90-95% w wyniku nabywania moich doświadczeń w pracy z osobami w transie. Prawie nic, co tutaj zaprezentowałem nie jest efektem wiedzy, nabytej z kursów. Powinno to dać Tobie do myślenia. Każda osoba, która będzie czytać ze zrozumieniem tekst, zawarty na tej stronie, powinna być w stanie nauczyć się hipnotyzować w ciągu miesiąca lub dwóch (albo szybciej, jeśli będzie mieć dostatecznie dużo osób, bo to głównie o to chodzi) na poziomie zbliżonym do mojego. Tylko nieliczne rzeczy wymagają większego treningu i praktyki, by móc je wykonywać bez problemów. Dla przykładu: nauczenie się hipnozy scenicznej to kwestia góra 30-40 minut. Z tego powodu uważam, że hipnoza sceniczna jest jedną z najbardziej trywialnych umiejętności i poświęcanie jej czasu nie ma większego sensu- ogranicza też przy tym rozwój. Dopiero hipnoterapia pokazuje, czy hipnotyzer nabył zdolność rozwiązywania realnych problemów w trakcie hipnotyzowania.
-
Wystarczy powtórzyć te same sugestie na tej samej osobie, by uzyskać ten sam efekt- hipnoza to tylko to, co mówimy.
Nie: hipnoza to przede wszystkim interakcja hipnotyzer-osoba hipnotyzowana. Wielu zapomina o tym i zamiast dążyć do uzyskiwania feedbacku klepie wyuczone techniki. Liniowość w hipnozie powodować może brak efektów. Z tego też powodu nagrania na stronie mają służyć często bardziej jako przykłady indukcji, niż jako "rozwiązanie problemu", którego dotyczyły. Praca na żywo zawsze będzie skuteczniejsza, niż nagrania do hipnozy pośredniej.
-
W trakcie pojawiania się wizji przy zamkniętych oczach osoba nie widzi tego nigdy tak realnie, jak Ty widzisz teraz te zdanie.
Mit, upowszechniany przez bardzo kiepskich hipnotyzerów. Oczywiście: każdy może widzieć z różną jakością zwłaszcza, że nie zawsze chodzi nam o uzyskanie obrazu "rzeczywistego lub nawet lepszego", ale powyżej napisane stwierdzenie zakłada, że nigdy nie dochodzi do sytuacji, gdy klient widzi obraz tak realnie, jak rzeczywistość.
-
Niemożliwe jest wywołanie halucynacji przy otwartych oczach tak intensywnych, by dało się pomylić je z rzeczywistością- osoba zawsze bardziej wyobraża sobie, niż widzi.
Mit, a doświadczeniami praktycznymi na to są między innymi:- możliwość pozbycia się dowolnego elementu otoczenia/zastąpienia go/dodania do otoczenia w stanie hipnozy lub jako efekt sugestii post hipnotycznej.
- Sprawienie, że LJ słyszał np. mnie jak smerfa/jakkolwiek inaczej, niż słysząc mój rzeczywisty głos
- Doznanie w paru momentach tak realistycznych halucynacji, że nie sposób było odróżnić ich od rzeczywistości(!)
Tak samo jak wyżej: jest to mit upowszechniany przez niedoświadczonych/słabych/nie posiadających dość umiejętności w tej dziedzinie hipnotyzerów. LJ- jeden z redaktorów strony hipnoza.rozwoj.eu pracując samodzielnie i z moją pomocą nad rozwojem możliwości halucynaowania dowolnych rzeczy przy otwartych oczach bez transu osiągnął w tym kierunku taką doskonałość po pewnym czasie, że był w stanie: Powyższe przykłady zamykają tę kwestię na dobre i powinny dać do myślenia osobom, które wcześniej wierzyły, że jest inaczej.
- możliwość pozbycia się dowolnego elementu otoczenia/zastąpienia go/dodania do otoczenia w stanie hipnozy lub jako efekt sugestii post hipnotycznej.
-
Podświadomość nie potrafi wytworzyć uczucia, którego nie znasz świadomie.
Potrafi. Przykładów możesz poszukać nawet w swoich snach, gdy naprawdę dziwne i niemożliwe do uzyskania na jawie doświadczenia były przez Ciebie przeżywane bardzo realnie.
-
Większość osób wykazuje niską podatność hipnotyczną.
Przede wszystkim: podatność nie jest cechą stałą i można ją zwiększać oraz sama zmienia się z czasem pod wpływem różnych bodźców. Tak więc odpowiedzią jest: można zwiększyć podatność u osoby hipnotyzowanej, w związku z tym powyższe stwierdzenie jest nieprawdziwe.
-
Większość hipnotyzerów scenicznych ma wysoką skuteczność hipnozy.
Większość z nich przyznaje się (lub np. nieformalnie robi to, wykonując "testy podatności") do tego, że wcześniej hipnotyzowała już osoby ze sceny. Co innego wykazać się skutecznością, gdy np. oglądają nas miliony telewidzów, a co innego wziąć "przeciętnego Kowalskiego", który o nas pierwszy raz słyszy i zrobić z nim to samo w zamkniętym pomieszczeniu, bez dodatkowych osób. W drugim przypadku hipnotyzer ponosi przy pierwszym podejściu częściej porażkę, niż w pierwszym.
-
Wszystko, co jest częścią unikalnych i "niepowtarzalnych" doświadczeń zostało już zrobione- nie ma czego odkrywać.
Jeśli w to wierzysz- to mogę jedynie powiedzieć, że jest mi przykro. Każda osoba z takim przekonaniem nie zrobi nic ponad to, co już jest zrobione, często przestarzałe, nieraz mniej skuteczne, niż obecnie uważa się.
-
Podatność jest rzeczą stałą i niezmienną.
Nie jest i można ją zwiększać za pomocą sugestii również nawet, gdy nie mamy praktycznie żadnej interakcji (tzn. feedbacku) od podświadomości w formie jednoznacznych komunikatów.
-
Istnieje chociaż 1 hipnotyzer, który zawsze uzyskuje pełny efekt.
Nie, ale istnieje wielu naciągaczy, którzy tak twierdzą. Strzeż się ich, jeśli nie chcesz dać się okraść. Można mieć skuteczność 99%, ale i tak prędzej czy później trafi się ktoś tak "nieschematyczny", że po X godzinach spędzonych z taką osobą zacznie brakować Tobie pomysłów na dalsze działanie. Niemniej: ta sama osoba może uzyskać efekt idąc do kogoś innego na hipnozę, kto teoretycznie ma dużo rzadziej efekty i jest mniej znany, niż wcześniejszy hipnotyzer. Nieliniowość ludzkiego umysłu polega właśnie na tym, że coś, co z reguły nie działa w przypadku tego jednego, konkretnego przypadku może okazać się rozwiązaniem mimo, że wydaje się pozornie "głupie i nielogiczne".
-
Istnieje jakakolwiek miarodajna skala podatności hipnotycznej, określająca głębokość transu i efekty, które zawsze w nim wystąpią.
Nie i nigdy nie będzie istnieć. Nie istnieje jakikolwiek schemat, który kwalifikowałby jednoznacznie to, jak będziemy zachowywać się, biorąc pod uwagę X czynników. Istotą człowieczeństwa jest indywidualizm i samodzielne myślenie/podejmowanie decyzji. Podświadomość też podlega temu schematowi, gdyż jest bardziej podobna wbrew pozorom do umysłu świadomego, niż niektórzy (pewnie wielu) sądzą.
Mity, dotyczące hipnozy i autohipnozy
Często powielane mity, dotyczące hipnozy i autohipnozy.
- Details
- Written by: Wampirek
O popularnych "nieporozumieniach" dotyczących hipnozy i zjawisk hipnotycznych.