Niecodzienna technika pokazująca to, jak bierność w świecie duchowym na ataki powoduje wyzdrowienie.

Technika

Tym razem będzie mało rozwinięcia o tym, co masz robić. Gdy coś Cię boli regularnie i długi czas np. ponad 3 dni ten sam typ bólu (miejsce lub organ), to po prostu… nic nie rób. Dosłownie nic. Zamknij na chwilę oczy. Pomyśl sobie, że zachowasz spokój. Najważniejsze: uwolnij się od emocji negatywnych w postaci stresu i zdenerwowania, które powoduje ból. Nic, zupełnie nic nie rób z samym bólem bezpośrednio. Ignoruj go całkowicie i nie pozwalaj po sobie poznać i zewnętrznie i wewnętrznie, że Cię boli. Co to oznacza: gdyby np. bolało Cię mięśnie w nodze (lub stawy) i trzymanie jej w konkretnej pozycji czy wykonanie konkretnego ruchu oznaczało ulgę, to nie rób tego. Ulga będzie chwilowa, a napięcie, które wywołasz, by na chwilę te mięśnie rozluźnić pogłębi zwiększanie się pierwotnej dawki bólu. Najlepiej nieraz naprawdę nic nie robić, gdy np. dość długie działanie energetyczne przynosi ledwie parusekundowe zelżenie, a potem nawrót bólu. Skup się wtedy na czymś maksymalnie neutralnym- ani pozytywnym, ani negatywnym. Dla mnie czymś takim było białe światło i to je sobie wyobraziłem, że mnie wypełnia i miejsce bolące, ale i tak najważniejsze w tej technice było całkowite „poddanie” się i zaprzestanie prób walki czy ulżenia sobie w cierpieniu. Akceptacja bólu i jego obserwacja tzn. tego, jakie odruchy próbuje wywołać (np. podrapanie się, napięcie mięśni w taki, a nie inny sposób itp. itd.) powoduje, że lepiej rozumiesz, co chce Ci on wmówić. Nie musisz pozwalać mu na to, by wywoływał w Twoim umyśle przeświadczenie, że jest to nieprzyjemne. Jest to trochę, jak zmienianie przekonania, ale działa na zasadzie, że „poznaję swój ból i przestaje mnie boleć”. Bardzo ciężko mi przekazać w pełni to, co chciałem odnośnie tej techniki, ale mam nadzieję, że te słowa jakoś Ci pomogą. Podobno nie można być zaatakowanym (czyli doznać bólu) w świecie duchowym, jeśli widzi się, że coś próbuje nam zrobić krzywdę (tzn. ma się pełną świadomość tego, że coś wchodzi i jest aktywne w naszej aurze i nawet już jakieś nieprzyjemne odczucie powoduje), ale reakcja jest obojętna: podchodzisz do tego bez stresu, strachu, czy myśli, by tego się pozbyć. Oczywiście: metoda zakłada, że trochę Cię poboli, nim uwolnisz się od bólu w pełni, poprzez całkowitą bierność wobec niego, ale co ciekawe: nieraz jest to silniejsze lekarstwo, niż inne działania bioterapeutyczne. Gdy wszystko zawodzi, to spróbuje tego. Wiem z doświadczenia, że czasem chwile słabości mojej, gdy zmęczenie fizyczne i psychiczne bólem przekroczy dopuszczalny limit i wtedy do tego, gdy nie mam nawet możliwości, by się bólu pozbyć ze względu na okoliczność (używam gestów do uzdrawiania, a w miejscu publicznym tego nie zrobię), to stosuję całkowitą bierność i przechodzi, choć trwa to kilka godzin. W naturalny sposób nie przechodzi mi ten sam ból przez 3-4 dni poprzednie, więc nie ma tutaj o tym mowy. Dla przykładu będąc ostatnio u rodziny nie miałem jak się leczyć typowymi technikami, ze względu na to chociażby, że wszystkie pokoje były pozajmowane- nie było mowy więc o zastosowaniu gestów leczniczych.