Wstęp
Pomysł, na zastosowanie kart Tarota do przeprowadzenia ustawień, wypłynął od Administratora (głęboki ukłon w stronę błyskotliwości jego umysłu) i jak każde nowum dotyczące zastosowania tych kart, natychmiast wcielony w życie. Zasiadłam, więc do ustawień. Opiszę tu dwa przypadki, przemyślenia moje, oraz propozycję, jak według mnie powinno się konstelacje owe przeprowadzać.
Przypadek pierwszy- ja.
Jak łatwo się domyśleć rozkład ten wykonałam dla siebie. Uczestniczyłam kiedyś w warsztatach ustawień rodzinnych, więc sprawa wydawała się prosta. Tu muszę się przed wami troszkę otworzyć. Sytuacja rodzinna- od 3 lat nieformalna separacja. Serce podzielone
na syna i pewnego pana J. Konieczność zmiany pracy. I tyle wystarczy.
Zaczęłam od zadania sobie pytania; jakie osoby są dla mnie ważne, jakie zdarzenia i relacje chciałabym zmienić. Wypisałam, więc na kartce: matka, ojciec, syn, mąż, pan J., potencjalni „pacjenci i klienci", miłość, Bóg, opiekun duchowy, dom, szczęście, zdrowie, kasa, uznanie, podróże i jeszcze kilka innych pojęć. Teraz wybieranie odpowiednich kart. Znając ich przesłania i znaczenie, dokładnie wiedziałam i czułam, które wybrać. Zaczęłam ustawiać na stole z intencją- stan obecny.
Ja w środku, nade mną Bóg i gwiazda opiekuńcza. Mąż „ do góry nogami" Cesarz- kolący mnie rogiem. Gdzieś niedaleko mnie- dom mój własny wymarzony, powodzenie, dobrobyt. Zdrowie-Słońce, blisko mnie i syna. Dalej rodzice. Pan J. nade mną i przy nim „ rzeczy „ z nim związane.
Zastosowałam zasady częściowo opisane w arcie Wampirka o konstelacjach, a częściowo obowiązujące w Tarocie:
- To, co nade mną, to czuwa i o tym myślę,
- Co po lewej stronie mnie, to do mnie idzie.
- Co po prawej, to przyszłość.
- Co na mnie to we mnie.
- Im dalej ode mnie tym słabszy wpływ.
To tak w dużym skrócie. Po rozstawieniu spojrzałam na całość. Jeszcze kilka razy poprzestawiałam. Przy dość dużej ilości kart, sprawdzanie całego układy po przesunięciu jednej karty, było by bardzo pracochłonne, więc po prostu przesuwałam karty, aż do momentu, kiedy uznałam, że jest dobrze. Teraz sprawdziłam cały układ „intuicją" i wahadełkiem. Coś nie grało. Zadałam, więc pytanie, którą kartę powinnam przesunąć, aby układ odzwierciedlał dokładnie stan obecny? I tak po dosunięciu bliżej siebie męża- było dobrze. Teraz czas na zmiany.
Na pierwszy ogień poszedł mąż. Odsunięty daleko, ale na prawo. Dla dziecka niezbędny będzie kontakt z ojcem, a więc jest w przyszłości. Obok niego pojawiła się kobieta- życzę mu szczęścia i miłości. I tu pojawiło się pierwsze odczucie. Czułam jakby wewnętrzny krzyk- Nie odsuwaj mnie! I pojawił się smutek, co mnie za gardło złapał. Zaczęłam, więc dialog z Cesarzem. Wyjaśniłam mu, że tak będzie lepiej, że ma prawo być szczęśliwy, że zobaczy jak zmieni się jego życie i ogląd sprawy jak będzie czuł się kochany. Przybliżyłam kartę troszeczkę i uczucie smutku, zniknęło. Krzyk ucichł. I Bóg do mnie przemówił: Weź mnie do serca, więc położyłam Go na sobie. Nie będę opisywać wam wszystkich uczuć i odczuć. Problemem jest to, że przy zastosowaniu kart Tarota nie mamy możliwości usłyszenia ich opinii na temat zmian, tak jak w przypadku ustawień przeprowadzonych z „użyciem" ludzi. Ale przecież mamy intuicję i jeżeli dobrze znamy karty, to wiemy, co do nas mówią. Po sprawdzeniu dłonią i wahadłem - układ był gotowy. Przyszłość została „zaprogramowana". Pełna nadziei i z otuchą w sercu poszłam spać.
Ale dnia następnego coś mi nie dawało spokoju. Zastanowiłam się jeszcze raz nad „działaniem" pól morfogenetycznych. Konstelacje zmieniają osoby, relacje, przyciągają lub oddalają zdarzenia różnorakie, informacja przepływa, od-do, ale jak w tym wszystkim zmieniam się Ja? I zadałam sobie kilka pytań. Dlaczego mój układ wygląda tak, jak wygląda? Kto i co ma wpływ na mnie, na moje decyzje, że życie moje jest takie, jakie jest? Przecież integralną rzeczą w konstelacjach jest Wybaczenie. Co z nim? Pominęłam to przy rozkładzie. Jak więc przeprowadzić ten szczególny proces osiągnięcia stanu samoświadomości, harmonii i oczyszczenia, jeżeli rozkład robi się z kart? I przyszła odpowiedź.
Przecież można zrobić Portret Psychologiczny z Dużych Arkanów. Każda karta, nosi w sobie „blizny i rany" zadane nam przez nieświadomych tego, lub świadomych- rodziców, opiekunów, kolegów. Można ustalić, jaki i dlaczego taki, stosunek mamy do miłości, śmierci, kariery, rodziny, pracy itp. Portret robi się w ten sposób, że trzymając jedną ręką dłoń zainteresowanej osoby, drugą wahadełkujemy kolejno nad każdą kartą, z poleceniem: Wskaż kartę, która określa ludzi i zdarzenia, znacząco wpływające na postawę i postępowanie osoby „X". Wyciągamy tzw. negatywne wzorce i przesłania z przeszłości. Posługując się językiem archetypów możemy dowiedzieć się, kto i jak wpłynął i wpływa na nasze życie. Jak dokładnie się to robi, opiszę w następnym artykule. Po zrobieniu sobie portretu, okazało się, że poprzez wieczne ocenianie mnie przez matkę i jej wygórowane, co do mnie oczekiwania- nie wierzę w siebie. Nie umiem kochać bez oceniania. Nie umiem dawać, bez zadośćuczynienia. Panicznie boję się zmian, dlatego odsunięcie męża i przysunięcie do siebie nowego domu i rodziny, szły mi tak opornie. Czy w takiej sytuacji będę w stanie „przeżyć" zmiany, których tak pragnę? Jeżeli czeka mnie nowy związek, to czy będzie inny? Jeżeli nic się we mnie nie zmieni, to jak „zaistnieją" zmiany? Jak mogą zaistnieć? Jeżeli więc wiedziałam już, co we mnie siedzi", trzeba było to przetransformować.
Napisałam na kartce wszystkie moje żale i złości. Poleciały słowa niecenzuralne... i wywaliłam każdemu co do niego mam. Bogu też się oberwało. Potem podpaliłam kartkę z intencją, że wszystkie te złe uczucia zamieniają się w miłość. I powiedziałam: WYBACZAM SOBIE I WAM WSZYSTKIM- KOCHAM WAS. TAK JEST. I przyszła ulga. Rytuał powtarzałam do momentu, kiedy już nie miałam, o czym, i do kogo pisać. Zostałam oczyszczona. Teraz mogłam zasiąść po raz drugi do konstelacji. Tym razem na nie gotowa. Widziałam to już inaczej. „Podłączyłam" się bezpośrednio do swojej opiekuńczej gwiazdy. Rodzice i mąż zostali przybliżeni i odwróceni pozytywnie. Usystematyzowane w układzie moje marzenia i dążenia, od najważniejszych, do mniej ważnych. Rzeczy, które chcę, aby do mnie przyszły, jako karty, nie zasłaniały mnie już całkowicie. Po sprawdzeniu, zaskoczona byłam, ale układ nie wymagał poprawek. Wszyscy i wszystko było na swoim miejscu i dobrze się z tym czuło. Poniżej umieszczam widok wyjściowy ustawienia kart i po zmianach.
Wnioski
- Konstelacja z użyciem kart Tarota powinna być poprzedzona wykonaniem Portretu Psychologicznego.
- Do konstelacji powinno się wprowadzić karty z Portretu, jako nośnik uczuć i poglądów.
- Niezbędnym jest przeprowadzenie Oczyszczania i Radykalnego wybaczenia.
- Przy ustawianiu kierować się zasadą „mierz siły na zamiary".
- Ustalić hierarchię ważności.
To są oczywiście tylko wskazówki i wnioski czysto „moje". Czy tak jest w innych przypadkach?
Przypadek drugi- Ewa
Ewa, przyjaciółka moja od wielu lat. Co jakiś czas stawiam jej Tarota, i zna już niektóre karty.
Ewa- 2 lata po rozwodzie, ale mieszka nadal z byłym w jednym domu. Były jest alkoholikiem. Dwójka dzieci. Młodszy syn- diabeł wrodzony. I w jej sercu mieszka pewien pan. Siostra, starsza studiuje w naszym mieście i co jakiś czas zatrzymuje się u Ewy. Własna firma. Syn, siostra, były mąż, pan i firma- tylko o tym mówi. To jej świat. Ewa „nawiedziła" mnie właśnie w momencie powtórnego rozkładu konstelacji. Poobserwowała, i wyraziła ochotę „zrobić" sobie.
Pomyślałam, Ale jak? Przecież nie zna znaczenia kart. I potem przyszła myśl, przecież to nie jest ważne. Mechanizm ich wyboru działa na kompletnie innej zasadzie. Intuicji. Dałam jej talię do ręki, wypisała na kartce osoby i zdarzenia, które chciała „ użyć „ w konstelacjach i zaczęła dobieranie. Wyszłam z pokoju, żeby dać jej możliwość skupienia. Zawołała mnie dość szybko. Pierwsze wrażenie- idealnie dobrała karty! O potęgo intuicji! Zapowiadało się dobrze. Juz miła robić rozkład, kiedy zauważyłam, że w jej „spisie" nie ma syna i siostry. Dlaczego pominęła osoby, o których ciągle mówi, które stwarzają w jej życiu najwięcej problemów? Uciekała, więc w jakiś sposób od nich i uczuć z nimi związanych. Nie potrafiła odpowiedzieć sobie i mnie, dlaczego? Niezbędnym, więc było sporządzenie portretu. Analiza ujawniła dwie prawdy. Ewa w rodzinie, zawsze była tą gorszą. Siostra lepiej się uczyła, poukładana była, i tak ogólnie „święty obrazek". Celem, więc i głównym napędem w działaniu Ewy stało się udowodnienie, że ona też jest odpowiedzialną i poukładaną osobą. Prowadząc własną firmę, prowadziła ją jakby na pokaz. I przekładało to się też na życie rodzinne i osobiste. Wieczne udowadnianie. Wniosek był jeden. Trzeba było Ewcię naprowadzić na właściwe tory. Jak tego dokonałyśmy w kontekście tego artykułu nie jest tak ważne. W tym temacie wystarczyło to, że uzyskała świadomość. W rozkładzie, więc powinna pojawić się karta zazdrości i rywalizacji. Syn. Problem- był dzieckiem nieplanowanym i dość „późnym". To zburzyło w pewien sposób plany i marzenia. Na dodatek „kalka" ojca, z którym jakie układy Ewkę łączyły- napisałam na początku. Tak, więc powstał konflikt. Kocha
syna, ale i ma delikatnie mówiąc do niego pretensje, że Trzeba było, więc dodać kartę
miłości macierzyńskiej. W tej sytuacji zaproponowałam odłożenie konstelacji, do momentu przeprowadzenia oczyszczenia i wybaczenia.
Konstelacje rozłożyłyśmy po tygodniu. Już są efekty. Pojawili się nowi klienci i ucichły spory w domu. Widzę też, że Ewa coraz częściej przytula syna, a i on się trochę wyciszył. Reasumując. Wnioski i metody pracy, które nasunęły mi się po „moich" konstelacjach były trafne. Potem były jeszcze dwie osoby, które rozkłady te wykonały, i w każdym przypadku, aby wszystko było poprawne i pełne, niezbędna była analiza osobowości.
W następnym artykule opiszę jak się robi Portret Psychologiczny. Zachęcam wszystkich, którzy interesują się Tarotem, do wykonania konstelacji, przy jego użyciu. Ciekawe przeżycie. Obserwuję teraz dzień mój każdy i odczuwam ruch. Idzie „coś" nowego. Dobrego. Pozdrawiam