Wstęp teoretyczny

Szkół uzdrawiania jest bardzo wiele i każda jest nieco inna. Jedni skupiają się na geście, inni na wizualizacji, a jeszcze innym na pomocy z zewnątrz wyższych bytów. Jedni stosują gesty, inni intencję. Każdy ma inne podejście, ale wszystkie techniki łączy jedno: są skuteczne, jeśli pasują do nas i wiemy, jak i kiedy ich używać. Dzisiaj pokażę Ci, jak słowem mówionym i myślą uleczyć kogoś lub osłabić siłę tego, co atakuje i dalej użyć innej techniki, która ostatecznie zniszczy przyczynę bólu.


Autosugestia, czy magia

Nie będę kłamać i wprost powiem, że możliwe jest po części, że intencje, które są tutaj jako przykłady podane w artykule, gdy stosuje je osoba na sobie mogą, ale nie muszą działać jak autosugestia, co nie zmienia faktu, że istotnie przeradzają się one w konkretną energię. Samą w końcu sugestią nie pozbędzie się nikt demona, choćby nie wiem, jak podatny był na nie. Nie ulega jednak wątpliwości, że stosując te słowa i intencje, wypowiadane w myślach tak, że nikt z zewnątrz tego nie słyszy do tego, by wyleczyć kogoś lub mu pomóc z pewnością nie można mówić o czynniku autosugestii. Sam mam zasadę, by nie mylić hipnozy z bioterapią i dlatego w zasadzie nigdy nie mówię osobie, że ma się spodziewać pozytywnych rezultatów. Z tego powodu nikt z osób, które leczę pierwszy raz nie wierzy, że mi się uda. Dlaczego to takie ważne? Wielu pseudonaukowców zarzuca bioenergoterapeutom to, że to wszystko tylko kwestia sugestii czy autosugestii. Ciekawi mnie w takich sytuacjach, gdzie jest autosugestia u osoby wtedy, gdy mówię czasami „nie wiem, czy mi się uda, bo tu nie ma nic pewnego”? Jeśli ktoś mi powie, że wzbudzam wtedy wątpliwość w jej całkowitej niewierze w to, że w ogóle jest szansa na uzdrowienie, to niech lepiej zastanowi się, jak głupim trzeba być, by łyknąć taką sugestię i by uwierzyć, że to dlatego niby działa. Mówię specjalnie w taki sposób, by wyeliminować czynnik autosugestii, często wręcz wspominając nawet, że nie wierzę, że mi się uda, a skoro ja nie wierzę, to osoba też nie uwierzy. Inna sprawa, że gdybym naprawdę nie wierzył, to bym się za to nie brał. Zawsze mam bardzo poważne wątpliwości, bo uzdrawianie tej samej choroby nawet zawsze przebiega w przypadku moich, autorskich technik i tak inaczej i tak, ale jednocześnie tak samo w pewien sposób, bo technika jest jedna: znaleźć byt i go zniszczyć, ale za każdym razem wygląda on dla mnie inaczej mimo, że to może być ta sama choroba leczona po raz dziesiąty z rzędu. Za każdym też razem nie jest pewne, że od razu odnajdę dany typ np. larwy energetycznej od razu i jest to niezależne od choroby. Co to oznacza w praktyce? Mogę wyleczyć gorączkę nieraz po 5 sekundach, a nieraz po 15 minutach nie daję rady. Niemniej chodzi mi o jedną głównie rzecz: jeśli jest w bioterapii jakikolwiek czynnik autosugestii, który rzekomo zaważa na wyzdrowieniu osoby, bądź nie, to nigdy nie przekracza on 5% osób leczonych i za to mogę ręczyć. Skąd ta pewność? Na logikę: gdyby każda sugestia tak działała na każdego (a uzdrawianie energią niemal na każdego działa tak samo pod warunkiem, że nie jest to uszkodzenie czysto mechaniczne, jak złamanie kości), to po obejrzeniu pierwszej lepszej reklamy leciałoby te 90% wyleczonych do sklepu i kupowało dany produkt, a chyba dobrze wiesz, że tak nie jest… Poza tym sama hipnoza też za pierwszym podejściem działa rzadziej, bo na 70-80% osób (tyle średnio wynosi moja skuteczność najczęściej, nie licząc ewentualnych blokad, które zdejmuje się raz energetycznie i potem już na niemal wszystko osoba jest już podatna, co tylko jest możliwe). Pomyśl dalej: jeśli niektórych leczy się bez ich wiedzy i przechodzi im od razu po tym, jak skończysz swoje działanie i osoba mówi nagle, bez powodu „już mnie nie boli”, to też nie ma mowy o autosugestii, bo nawet nie wie, co robisz i że planujesz to zrobić. Tak więc zapamiętujemy jedno: w bioterapii czynnik autosugestii stanowi najmniejszy ułamek skuteczności bioenergoterapeuty!


Jakie intencje i do czego

Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że to, jakie nadajesz znaczenie faktom pewnym i słowom daje im największą siłę. Osoba dla przykładu, która wierzy w Boga wierzy też w wolną wolę, którą dał. Osoba z kolei w niego nie wierząca nie będzie już miała takiej siły, wypowiadając te same słowa, które do tej wolnej woli nawiązują. Są jednak nadal pewne rzeczy wspólne, które działają, niezależnie od wiary, bo są zapisane w polu morficznym. Wspomniana wyżej wolna wola działa i tak i tak, bo ma ona głębsze podłoże swojej racji bytu w globalnej podświadomości, gdzie mimo wszystko większość ludzi w nią wierzy. Globalna wiara nadaje siłę archetypom pewnym i wtedy mimo braku wiary pojedynczej jednostki, reszta osób buduje siłę tych słów, w które nie wierzy osoba je wypowiadająca. Z tego też powodu niżej podane przykłady działają, bo część wiąże się z religijną wiarą (wolna wola), a część z przekonaniami i wyższymi racjami. Słowa wypowiadaj najlepiej głośno, bo wtedy bardziej manifestujesz wiarę w nie, więc nadajesz im moc, albo w myślach. Dobrze jest też powtarzać je jak mantrę cały czas, aż dolegliwość ustąpi lub zelżeje, a jeśli one nie wystarczają: stosować je jako wspomaganie, które osłabia chwilowo byt energetyczny, a reszty możesz dokonać inną techniką.


Wolna wola

Opiera się na wierze religijnej, że Bóg dał wolną wolę, a więc możliwość dokonywania wyboru. Skoro więc tak jest, to Twoim wyborem jest bycie zdrowym i dlatego wtedy to zadziała. Przykład prostej formułki do między innymi osłabiania demonów, czy nawet chorób:
„Moją wolną wolą chcę, byś opuścił moje ciało na zawsze i nigdy nie wracał, a jeśli nie uszanujesz tego, niech moi opiekunowie duchowi zniszczą Cię i wszystkie pozytywne byty astralne, które są mi przychylne.”
i jeszcze inny przykład:
„Moją wolną wolą na zawsze wypędzam Cię z mojego ciała i chcę, byś nigdy więcej nie wracał, a wolną wolę dał mi Bóg wszechmogący, któremu nawet Ty podlegasz.”


Wola bycia zdrowym

Opiera się na stereotypie, że mamy zawsze wybór:
„Swoją świadomością dokonuję wyboru i chcę być zdrowy, więc niech choroba opuści moje ciało na zawsze.”


Pozbywanie się karmy

Tej formułki używam bardzo rzadko, czasem po części z lenistwa, ale działa silnie. Nie wiem tak naprawdę, czy faktycznie na kogokolwiek chorobę przerzucam, ale nie ma to takiego znaczenia- ważne, że jest wyzdrowienie, a jeśli nawet na kogoś chorobę przerzucam, to wedle intencji osobę tą ta właśnie choroba wyłącznie rozwija w jakiś sposób:
„Moją świadomą decyzją i wyborem jest, by choroba, która mnie męczy przeszła i dała lekcję komuś, kto ją lepiej zrozumie i zaakceptuje, oraz ułatwi mu przez to pozbycie się negatywnej karmy na te i przyszłe wcielenie. Niech otrzyma ją za mnie osoba, która lepiej się dzięki niej rozwinie i będzie umiała z nią sobie poradzić.”


Przebaczenie

Przebaczając innym manifestujesz miłość do bliźniego, a jest takie stare powiedzenie „nie czyń innemu, co Tobie nie miłe”, więc przy okazji pozbywasz się choroby. Samo przebaczenie ma też wiele innych aspektów, bo nieraz to przez jego brak sami tworzymy sobie chorobę, która nie chce przez to mijać. Przebaczając dodatkowo przez to, że jest pozytywna manifestacja, wyzwalasz pozytywną energię z czakramu serca, która jest uzdrawiająca- podwójna korzyść. Nieraz przebaczenie innym jest tak samo uzdrawiające, co cała bioterapia. Co więc robisz: przypominaj sobie bardzo szybko to, co inni Ci zrobili złego, nawet mało ważnego i w myślach powtórz sobie „przebaczyłem Ci to” lub podobnie. Nie musisz przeżywać tych emocji, czy przypominać sobie tego w transie- zrób to z pełną świadomością. Zdziwisz się, że tak to nieraz działa. Mnie ta metoda wyleczyła z silnego bólu nie tak dawno i byłem zaskoczony. Nie wiem, dlaczego pomyślałem, że to zadziała, ale ważne, że działało. Spontanicznie wymyślona technika jest najlepsza, bo najlepiej pasuje do sytuacji.


Odrzucenie walki

Jeśli przyczyną Twojego bólu są np. zatargi z ezoterykami, to dobrze działa też prosta intencja, wypowiedziana w kierunku tworów energetycznych przez nich wysłanych o mniej więcej takiej treści:
„Nie chcę więcej walki i to jest moja świadoma decyzja. Chcę żyć w pokoju i miłości”
Powinna być wypowiedziana po tym, jak zobaczy się to, co Ciebie atakuje lub wyczuje się z nastawieniem, że tą myśl przekazuje się konkretnie do tego tworu energetycznego. Nie wiem niestety, czemu to działa i nie do końca wiem, skąd to wziąłem, ale bez wątpienia działa. Być może jest to kwestia świadomości tych bytów, które zwyczajnie przez to rezygnują z walki z Tobą, widząc Twoje ewentualne cierpienie, a być może kwestia jeszcze czegoś innego. Działa, więc to jest tutaj ważne.


Ustanawianie celu działania

Gdy tworzysz energetycznie coś, co ma pomóc danej osobie to warto w myślach powtarzać sobie, jak ta rzecz ma wpływać na to, co ma niszczyć, co powoduje dolegliwość czy chorobę. Dla przykładu, jeśli namierzysz w energetyce jako źródło bólu jakikolwiek twór energetyczny, to możesz, gdy np. tworzysz psiballa (osobiście wolę energetyczne kwasy, trucizny, mieczyki itp., bo lepiej to na poziomie świadomym, a więc i podświadomym jest odbierane, bo jest bardziej logiczne) ustal dokładnie, jak ma on działaś na dany twór energetyczny. Wygląda to jak programowanie servitora:

  • ma niszczyć ten twór w energetyce osoby tak, by jej nie szkodzić
  • by ten twór nie odtwarzał się
  • nie rozmnażał, powielał, duplikował
  • nie wracał nigdy więcej
  • nie mógł w czasie usuwania go zaszkodzić osobie i by nic po nim nie pozostało, nawet najdrobniejsza część jego energetyki
  • by nie mógł się zmieniać, ewoluować czy mutować, by nie mógł się uodparniać i regenerować
  • by stracił dostęp do wszelkich źródeł energii, które podtrzymują ten twór przy życiu

Powyżej jest tylko przykład, który najczęściej wystarcza. Zmieniaj go rzecz jasna zależnie od tego, czy dana rzecz wystarcza, czy nie. Zdarzały mi się dla przykładu sytuacje, gdy jakiś byt energetyczny był otoczony przez osłonę, która wyglądała tak, jakby to ona była tym bytem. Był to w istocie pancerzyk, który chronił go przed zniszczeniem itp. rzeczami. Ustalając intencję więc, by zniszczyć pancerzyk niszczyłem go… ale nie niszcząc bytu, który był pod nim, więc pancerzyk zaraz się odtwarzał. Trzeba więc zwracać uwagę, gdy patrzy się astralnie na to, z czym się walczy, na takie szczegóły. Jasne: jeśli to jakaś mała dolegliwość w stylu lekkiego napięcia mięśni, to szansa, że to coś jest otoczone pancerzem jest nikła chyba, że stworzył to ktoś celowo, by Ci zaszkodzić. Wbrew pozorom opcja, że ktoś świadomie chce Ci szkodzić wchodzi w grę, bo sam znam osoby, które nieraz aż proszą się o to, by im oddać za to, że tworzą tego typu twory i wysyłają w moim kierunku. Bierz to pod uwagę. Jeśli więc znasz wielu ezoteryków, jak ja, to zapewne prędzej czy później trafisz na jakiegoś mówiąc dosłownie debila, który myśli, że jest super magiem itp. i zechce Ci pokazać swoją rzekomą wyższość.


Zakończenie

Jako podsumowanie powiem, że wszystko w to, co wierzysz, ale i w co wierzy też wiele osób mimo, że Twojej wiary wtedy brak może zadziałać. Pamiętaj, że wiara nie tylko Twoja, ale i ludowa czyni cuda. Z tego też choćby względu warto np. wierzyć w Boga, czy wyższą siłę opiekuńczą. Przemyśl to sobie, jeśli jesteś ateistą, otwartym mimo wszystko na to, co pożyteczne i przydatne. Pamiętaj, że używanie świadomości, by ustalić intencję jest podstawą w uzdrawianiu innych.